STOWARZYSZENIE PAMIĘCI ARMII KRAJOWEJ
ODDZIAŁ PYSKOWICE
  • O Nas
  • Statut
  • Linki
  • Forum
  • Strona Tytułowa
  • 

    21.03.2014. Postscriptum do ,,Gary napisał, że przyjeżdża”

    Zdarzenie niżej opisane miało miejsce w 1999 roku. Pewnego gorącego lipcowego dnia, wspomnianego roku, w domu Państwa Janiny i Władysława Podolaków mieszkających na styku ul. Czechowickiej i Wolności w Pyskowicach pojawili
    się niezapowiedziani, a zarazem niezwykli goście.

    Spośród pięciu obcokrajowców, którzy stanowili tę niezwykłą grupę, czterej – jak się wkrótce okazało – to byli dawni jeńcy wojenni pracujący niewolniczo w czasach II wojny światowej dla niemieckiej III Rzeszy. Obóz w którym przebywali, zlokalizowany był na styku wspomnianych ulic i mieścił się w nieistniejących
    już barakach magazynowych, wykorzystując równocześnie dwa pomieszczenia domu do którego właśnie przybyli.

    Kanadyjczycy – tę narodowość reprezentowała ww czwórka osób - byli już panami w podeszłym wieku i wyprawa, na którą się zdecydowali wymagała sporego wysiłku. Jednak pragnienie dotarcia do miejsca w którym spędzili najdramatyczniejszy okres swojego życia było na tyle silne, że podjęli ten trud i oto byli. Jak wynikało
    z ich opowiadania cała czwórka rozlokowana była w czasie wojny wraz
    z czternastoma innymi jeńcami dokładnie w tym domu, a ściślej w dwóch jego wydzielonych na potrzeby obozu pomieszczeniach.

    Ponad trzy lata osiemnastu jeńców funkcjonowało w dwóch niewielkich pomieszczeniach. Jeńcy pracowali na terenie Pyskowic przy budowie największej stacji rozrządowej jaką zaplanowali Niemcy dla tej części Europy. Mimo trudności językowych jakie ograniczały w pewnym stopniu komunikację z przyjezdnymi, łatwo się było zorientować jak wielkie znaczenie miała dla nich ta wizyta.
    Łzy wzruszenia mówiły same za siebie.

    Całą historię opowiedział syn wymienionych
    na wstępie gospodarzy domu, członek naszego Stowarzyszenia, znany społecznik, filantrop
    Pan Alfred Podolak. Korzystając z okazji wspomnę jeszcze to dla niewtajemniczonych, że największą pasją Pana Alfreda jest sport.Niegdyś uprawiający wyczynowo biegi, dziś jest wielkim propagatorem lekkoatletyki, i to z jego inicjatywy, i przy jego walnym wsparciu finansowym, logistycznym narodziła się wpisana już w tradycję lokalnych imprez sportowych – olimpiada lekkoatletyczna.


    Rzecz opisał Wiesław Szustakowski