STOWARZYSZENIE PAMIĘCI ARMII KRAJOWEJ
ODDZIAŁ PYSKOWICE
  • O Nas
  • Statut
  • Linki
  • Forum
  • Strona Tytułowa
  • 

    22.09.2016. Wyprawa na Łużyce

    Tradycyjnie już przedstawiamy relację wraz ze zdjęciami z kolejnej wyprawy zaprzyjaźnionego Szwadronu SKORPION. Co prawda ze sporym opóźnieniem
    (mea culpa), ale jest.

    Wiesław Szustakowski

    „SKORPIONY NA ŁUŻYCACH – 2016r.”

    Od 2009r. Szwadron Skorpion przemierza swoimi willysami miejsca walk żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Dotarliśmy do Taranto na południu Włoch, skąd 2 Korpus Polski ruszył do boju, byliśmy w Arromanches skąd do walki ruszyła 1 Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka, nasze „wozy” dojechały też do Narwiku, gdzie walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich. W tym roku postanowiliśmy przejechać naszymi zabytkowymi pojazdami szlak bojowy 2 Armii Wojska Polskiego, której dane było wprawdzie walczyć na ziemiach dawniej polskich, ale nie do końca w „polskiej sprawie” i przede wszystkim pod niekompetentnym dowództwem gen. Karola Świerczewskiego, który prawie doprowadził do jej rozbicia.

    Tragiczna historia tej armii jest obecnie mało znana i zapomniana a przecież w jej szeregach walczyli ojcowie i bracia tych co zdobywali Monte Cassino, Bolonię czy też Bredę i Wilhelmshaven. Do wojska idącego ze wschodu wcielono ich przymusowo czy też sami schronili się tam przez organami bezpieczeństwa,
    w szeregach 2 Armii WP było też wielu żołnierzy Armii Krajowej.

    Wyprawa szlakiem 2 Armii Wojska Polskiego miała różnić się od poprzednich przede wszystkim tym, że całą trasę zamierzaliśmy pokonać „na kołach” bez pomocy lawet czy też nawet jednego zestawu awaryjnego. Drugą istotną różnicą była ilość pojazdów, które miały wziąć udział w rajdzie. Zgłosiło się 18 pojazdów, ale ostatecznie na trasę wyruszyło 12 Willysów, 2 Dodge i jeden WLA 42, łącznie 45 osób. Kilka pojazdów ciągnęło przyczepki Bantama z naszym dobytkiem.

    Wieczorem 10.06.2016r. spotkaliśmy się w Oleśnicy, gdzie na nieczynnej strzelnicy wojskowej w bardzo polowych warunkach założyliśmy pierwszą bazę. Załogi przyjechały z Gdańska, Warszawy, Łodzi, Bytomia, Myszkowa, Sycowa, Wielunia, Oławy i oczywiście z Kluczborka. Wieczór minął na zapoznaniu się z historią jednostek 2 Armii WP oraz trasą rajdu.

    Sobota to pierwszy właściwy dzień rajdu, do pokonania mamy ok. 150 km. Pobudka o godz. 7.00, zwijamy obóz. Jedziemy na cmentarz w Oleśnicy, gdzie znajduje się pomnik poświęcony żołnierzom 2 Armii WP. Zapalamy znicze i robimy zdjęcie pamiątkowe w rajdowych koszulkach. Ruszamy dalej, około godziny 10:00 zatrzymujemy się za Oleśnicą w miejscowości Boguszyce. Tu znajduje się obelisk, na którym kiedyś znajdowały się tablice poświęcone 2 Armii. Zostały one jednak skradzione. Planując trasę rajdu trafiliśmy na stronę internetową, z której dowiedzieliśmy się o dwukrotnej dewastacji tego pomnika. Postanowiliśmy więc powiesić nowe tablice. Parkujemy wiec w okolicy pomnika i w ruch idzie wiertarka, pasujemy tablice i wykorzystujemy otwory po starych skradzionych płytach. Po chwili pusty, okaleczony obelisk wygląda naprawdę nieźle. Całość spinamy pasami
    i czekamy, aż wyschnie klej. Po 40 minutach ściągamy pasy, tablice trzymają się. Mamy nadzieję, że teraz już nie będą nikomu przeszkadzały. Zapalamy znicze
    i ruszamy dalej. Kolejny przystanek - Trzebnica. Zatrzymujemy się przy Sanktuarium Św. Jadwigi Śląskiej. Pół godziny na zwiedzanie okazałego budynku sztuki sakralnej i przenosimy się do rynku, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający operację berlińską, w której udział wzięła 2 Armia. Zapalamy znicze, robimy zdjęcie pamiątkowe i w drogę. Około godziny 14:00 docieramy do Środy Śląskiej. Na pomniku znajdującym się w centrum widnieje napis: "Pamięci żołnierzy polskich poległych w walkach za ojczyznę". Zapalamy znicze. Stojące
    „w kupie” 15 pojazdów szwadronu przyciąga uwagę ludzi. Podchodzą, pytają co to za wojsko, gdzie jedziemy. Życzą nam powodzenia. W tym czasie część uczestników udaje się do Muzeum Skarbu Średzkiego. Kolejny postój na trasie to Lubiąż. Znajduje się tam opactwo cystersów (drugie co do wielkości na świecie). Parkujemy pojazdy na parkingu pod opactwem, wyciągamy kuchenki, przygotowujemy posiłek. Na wejście do klasztoru umówieni jesteśmy na godzinę 17:00. Opactwo robi ogromne wrażenie. Przewodniczka oprowadza nas po bogato zdobionych salach, opowiada historię Cystersów, ich nieoceniony wkład w rozwój tych ziem. Na koniec oprowadza nas po klasztorze Najświętszej Maryi Panny, który jednak sprawia przygnębiające wrażenie. Odarty tynk, puste ściany, zniszczone sklepienia. Dzieła zniszczenia dokonali Rosjanie w 1945r. Szukając kosztowności splądrowali również krypty, gdzie spoczywało prawie 100 książąt. Obecnie brakuje funduszy na renowację zabytkowego zespołu. Dziękujemy za oprowadzenie i ruszamy na parking. Pakujemy się na wozy i ruszamy do Prochowic, do znajomego Irka, kolekcjonera, który użyczył nam swojej bazy na nocleg. Część osób kładzie się
    w salach, część pod namiotami. Oczywiście przed ciszą nocną odbyły się jazdy Hetzerem. należącym do naszego gospodarza oraz kilka wystrzałów z działa.

    Następny dzień 12.06.2016r. to niedziela, mamy dotrzeć do Pieńska a następnie na nocleg do Jagodzina. Rano pobudka. Pakujemy namioty na przyczepy, dziękujemy Irkowi za gościnę i ruszamy przez Miłkowice do Chojnowa, gdzie znajduje się obelisk poświęcony poległym na frontach, zamordowanym w obozach i łagrach oraz zesłańcom na Sybir. Pomnik, który stoi na skwerze pomiędzy ulicami Chmielną
    i Królowej Jadwigi składa się z piaskowcowej, nieregularnej płyty oraz wmurowanej w nią tablicy. Zapalamy znicze i robimy pamiątkowe zdjęcie. W drodze do Chojnowa kolumna musi zatrzymać się, zaczyna szwankować jeden jeep. Udaje się jednak naprawić niedomagania i ruszamy dalej do Bolesławca, gdzie czekają na nas mieszkańcy miasta. Policja blokuje ruch na trasie naszego przejazdu, kolumna 15 pojazdów to spore wyzwanie logistyczne. Wjeżdżamy na rynek, ustawiamy się, mamy chwilę wolnego. Zaciekawieni mieszkańcy przychodzą zrobić pamiątkowe zdjęcie i spytać co to za "najazd". Spotykamy również znajomego Leszka z grupy Commando (oczywiście w mundurze!), który mieszka niedaleko. O godzinie 13:00 wyruszamy by zapalić znicze pod pomnikiem poświęconym żołnierzom polskim poległym w trakcie 2 Wojny Światowej. Następnie udajemy się do Kliczkowa zobaczyć tamtejszy zamek. Kolejny punkt na trasie to Parowa, gdzie znajduje się tablica poświęcona żołnierzom 5 DP gen. Waszkiewicza. Zapalamy znicze, robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy do Pieńska. Odbywają się tam "Dni Pieńska". Festyn przyciągnął spore tłumy, przyjazd naszej kolumny to kolejna atrakcja. Zatrzymujemy się na parkingu, czas wolny. Na nocleg udajemy się do Jagodzina, gdzie miejscowe władze użyczyły nam pomieszczeń w domu kultury. Czeka tam na nas Pan Zbigniew Zawadzki sołtys wsi Jagodzin oraz miła niespodzianka. Panie ze stowarzyszenia „Moja wieś Jagodzin”, przez następne dwa dni będą przygotowały dla nas posiłki. Dzięki ich gościnności nie musieliśmy rozbijać namiotów i gotować, każdy rozkłada łóżko polowe na sali. Mamy również dostęp do telewizji, a dziś gra
    z Irlandią nasza reprezentacja. Po 90 minutach emocji, biało czerwoni wygrywają 1:0. Nastrój radości udziela się wszystkim, po meczu siedzimy przy ognisku dzieląc się wrażeniami.

    Następny dzień 13.06.2016r. to wyprawa na cmentarz wojenny do Zgorzelca. Zostawiamy przyczepy i wyruszamy o 9:00. Wszyscy w umundurowaniu Pułku 4 Pancernego "Skorpion". Wyróżniają nas czarne berety. Pada deszcz, więc wszyscy zabierają pałatki i płaszcze. O 9:45 zatrzymujemy się przed miejsko-gminnym ośrodkiem kultury Węgliniec. Nieopodal stoją wagony stylizowane na okres wywózek naszych rodaków na Syberię. W środku wystawa o kresach. Przewodnik opowiada historię powstania muzeum. Mamy jednak napięty czas, musimy ruszać dalej. W drodze do Zgorzelca zatrzymujemy się jeszcze pod szkołą podstawową
    w Węglińcu, gdzie dzieci mogą posiedzieć sobie w zabytkowych pojazdach. Tankujemy się do pełna i ruszamy do Zgorzelca. Na cmentarzu groby prawie 3500 polskich żołnierzy poległych w operacji łużyckiej oraz okazały pomnik Orła Piastowskiego. To największy polski cmentarz wojenny. Zapalamy znicze pod pomnikiem, robimy pamiątkowe zdjęcie grupowe, a także zdjęcie ustawionym
    w szeregu pojazdom. Potem każdy zabiera 2 zgrzewki zniczy i rusza na cmentarz zapalając znicze poległym. Proste kamienne krzyżyki i małe tabliczki z imieniem, nazwiskiem i datą urodzenia i śmierci zmuszają do refleksji. Bardzo dużo młodych chłopaków, osiemnasto i dwudziestoletnich. Może gdyby historia zatoczyła inne koło to walczyliby ze świerkiem na ramieniu lub z pancernym skorpionem na berecie. Wychodzimy z cmentarza w atmosferze zadumy i jedziemy zwiedzić Zgorzelec
    i Gorlitz. Przekraczamy Nysę Łużycką i jesteśmy w Niemczech. Wchodzimy do ewangelickiego kościoła pw. Piotra i Pawła, zwiedzamy też ratusz i rynek. Około 16.00 wracamy do samochodów i ruszamy w kierunku Prędocic. Jest z nami przewodnik z Jagodzina, pracownik nadleśnictwa, który uzyskał dla nas zgodę na wjazd do lasu stanowiącego częściowo rezerwat głuszca. Przejeżdżamy kilka kilometrów lasem, droga jest wyboista i w wielu miejscach zalana niedawnymi opadami. W końcu docieramy do pomnika poświęconego naszym żołnierzom, którzy brali udział w forsowaniu Nysy Łużyckiej. Od naszego przewodnika dowiadujemy się, że w tym miejscu spotykają się co roku weterani 2 Armii. Idziemy w głąb lasu, natrafiamy na stare krzyże - pozostałości po starym cmentarzu i mieszkańcach nieistniejącej dziś wioski. W trakcie operacji, osada dostała kryptonim Toporów. Od czasów wojny jest niezamieszkała, udajemy się pieszo przez las, widzimy pozostałości murów, studnie, ślady po obecności ludzi. Docieramy do słupa granicznego, widać stąd Niemcy. Udajemy się jeszcze pod pomnik artylerzysty,
    w czasie działań wojennych w rejonie pomnika stacjonował pułk artylerii. Zapalamy znicze, widzimy pozostałości okopów. Zapada wieczór i ruszamy z powrotem do Jagodzina na nocleg. Czeka na nas przygotowana kolacja, po której na rzutniku prezentowane są zdjęcia i filmy z poprzednich wypraw szwadronu.

    We wtorek 14.06.2016r. rano żegnamy się z gospodarzami w Jagodzinie, robimy pamiątkowe zdjęcia i zostawiamy szwadronowe upominki. Ruszamy przez Gozdnicę, gdzie zapalamy znicze pod pomnikiem poświęconym ofiarom faszyzmu, do Przewozu, przejeżdżając brukowaną ulicą z 1937r. do granicy z Niemcami.
    W Przewozie krótka chwila na zapalenie zniczy pod pomnikiem poświęconym czterem żołnierzom 27 pułku piechoty poległym 13.04.1945r. Dalszą podróż, przerywa usterka motocykla, zatrzymujemy się, mechanicy przystępują do oględzin. Udaje się ruszyć i o 11:30 przekraczamy granicę. Naszym celem jest Budziszyn, o który 2 Armia WP toczyła zacięty bój. Kilka kilometrów przed Budziszynem, przymusowy postój, szwankuje komunikacja radiowa między wozami, o godzinie 15:00 dojeżdżamy na kemping pod Budziszynem (Bautzen). Właściciel jest wyraźnie zdziwiony zabytkowymi pojazdami. Rozbijamy namioty, przygotowujemy posiłek, następnie ubieramy mundury i ruszamy do oddalonego kilkanaście kilometrów na zachód Crostwitz, gdzie na ziemnym kopcu znajduje pomnik poświecony żołnierzom polskim poległych w kwietniu 1945 r. na Łużycach (napisy po polsku i po łużycku). Zapalamy znicze, robimy pamiątkowe zdjęcia
    w mundurach z proporcem Skorpionów. Ruszamy na zwiedzanie Budziszyna. Robimy 2 rundy po mieście skupiając na sobie zaciekawione spojrzenia mieszkańców. Zjeżdżamy z rynku parkując na parkingu i pieszo udajemy się do miasta. Malownicze, odnowione uliczki przyciągają wzrok. Przechodzimy pod murami miasta, mamy chwilę czasu dla siebie. Kończy się kolejny dzień, wracamy na bazę. Zaczyna padać i tak przez całą noc.

    Jest środa 15.06.2016r. Wstajemy i czekamy na przerwę, zwijamy mokre namioty. Jeden z kierowców jedzie usuwać problemy związane z odpalaniem. Około godziny 10:00 formujemy kolumnę do wyjazdu. Przejeżdżamy most na Łabie, o który walczyli nasi żołnierze, o 12:15 przekraczamy granicę niemiecko-czeską. Zatrzymujemy się na tankowanie i ruszamy dalej. Naszym celem jest kemping Zelizy. Po godzinie 16 dojeżdżamy do celu, rozbijamy namioty, czas na posiłek. Przed 19:00 ruszamy do Melnika. Szukamy pomnika poświeconego naszym żołnierzom, krążymy po miasteczku, w końcu jest. Rzeźba wygląda na odlaną
    z brązu, okazuje się jednak zrobiona z tworzywa. Przedstawia polskiego żołnierza
    w rogatywce, który wita się z czeskim partyzantem a nad nimi stoi żołnierz Armii Czerwonej. Dowiadujemy się, że wcześniej stał tu polski czołg, który został zabrany do muzeum i zastąpiony tą oryginalną rzeźbą. Zapalamy znicze i jedziemy na rynek, zakazy nie dotyczą „wyzwolicieli” więc parkujemy w samym centrum,
    z archiwalnych zdjęć wynika, że w tym miejscu miała miejsce defilada po wyzwoleniu miasta. Melnik jest przepiękny, zwiedzamy rynek, dochodzimy na taras z którego widać jak łączą się rzeki Wełtawa i Łaba. Zbliża się wieczór, ruszamy na kemping po drodze wstępując na zakupy.

    Kolejny dzień 16.06.2016r. to wycieczka do Pragi. Na dworzec jedziemy Dodgami na dwie tury. Dowożą nas dwa pojazdy Dodge. Jeden z uczestników rajdu zna język czeski, nie ma więc trudności z kupnem biletów. Po kilku przesiadkach docieramy do Pragi. Mamy czas wolny, każdy udaje się na zwiedzanie w swoją stronę. Praga to jedno z najczęściej odwiedzanych miast Europy. Nie ma chyba turysty, który nie byłby na moście Karola, czy Hradczanach. O 17:48 mamy pociąg powrotny, wracamy więc wcześniej na dworzec. Do stacji docelowej dojeżdżamy o godzinie 19:20. Mamy ok 4 km do kempingu, nie fatygujemy kierowców i ruszamy pieszo. Wieczorem mecz Polska-Niemcy, mamy wyjęty na wieczór wiejski bar, emocje olbrzymie, miejscowi chyba też kibicują naszym, (może z powodu naszej obecności) wynik jednak bezbramkowy, chyba nie najgorzej chociaż każdy liczył na zwycięstwo . W trakcie meczu rozpętuje się burza i w deszczu wracamy do namiotów. Przed nami ostatni nocleg za granicą.

    W piątek 17.06.2016r. budzi nas deszcz. Pakujemy się jednak i o 10:00 udaje się wyjechać. Wracamy do kraju. Przed nami około 150 km do granicy. Po drodze kolejne problemy z jednym z jeepów. Z przerwami i postojami jedziemy do kraju. Przejazd tak dużej kolumny to test dla kierowców. Konieczny jest kontakt radiowy, 2 wozy posiadają syreny, których używają by ostrzec innych kierowców na skrzyżowaniach. O godzinie 17:00, kilka kilometrów przed granicą urywa się wał
    w jednym z willysów. Zatrzymujemy się, usuwamy awarię, samochód dalej pojedzie na przednim napędzie. Przekraczamy granicę w Lubawce i zaczynamy szukać noclegu. Udaje się. Dzięki gościnności sióstr Elżbietanek z Krzeszowa mamy możliwość rozbicia namiotów. Dla części uczestników znajduje się miejsce pod dachem. Suszymy namioty i przygotowujemy jedzenie. Wieczór spędzamy przy ognisku na podsumowaniu wyjazdu i rozmyślaniu nad kolejnymi wyprawami szwadronu. Przed nami ostatni dzień rajdu.

    W sobotę 18.06.2016r. wstaje piękny dzień, słońce suszy namioty i przemoczone rzeczy. Wyruszamy by obejrzeć Bazylikę Mniejszą pw. NMP w Krzeszowie. Nie mamy jednak zbyt wiele czasu na zwiedzanie, wchodzimy na chwilkę do bazyliki, podziwiamy wspaniałe freski i zdobienia. Następnie ruszamy w kierunku Wałbrzycha. W planie zwiedzanie zamku Książ. Po godzinie 13:00 przychodzi przewodniczka. Opowiada nam historię zamku, jego właścicieli. Nas najbardziej interesuje historia zamku w okresie wojennym. Zwłaszcza po niedawnych doniesieniach o "złotym pociągu", wyobraźnia każdego zaczyna działać. Zaglądamy w każdy zakamarek podziemi, o których wiemy, że nie wszystkie zostały odkryte. Kto wie, być może w przyszłości zostanie rozwikłana kolejna tajemnica. Czas jednak goni, musimy ruszać dalej, aby zdążyć do Kluczborka. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w muzeum broni i militariów w Świdnicy. Tamtejszy właściciel oferował nam nocleg poprzedniego dnia, jednak z powodu awarii samochodu i obsunięcia czasowego nasz nocleg tam był niemożliwy. Wstępujemy do muzeum i oglądamy pokaźną kolekcję broni pancernej, a także indywidualnej. Mundury, pamiątki po weteranach, modele pojazdów i samolotów, broń maszynową i powtarzalną. Dziękujemy właścicielowi za pokazanie sprzętu i ruszamy dalej. Przed godziną 21:00 docieramy na bazę do Kluczborka. Załogi, które mają daleko do domu nocują, pozostali ruszają do siebie. Operacja "Skorpiony na Łużycach 1945-2016" – szczęśliwie dobiegła końca. Pomocy finansowej udzielił nam Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych za co serdecznie dziękujemy.

    W tym miejscu chcemy również serdecznie podziękować wszystkim osobom, które nawet w najmniejszym stopniu udzieliły nam pomocy w organizacji wyprawy
    a w szczególności mjr Krzysztofowi Jermolonkowi, Ireneuszowi Hryniakowi, Tadeuszowi Beresteckiemu, Zbigniewowi Zawadzkiemu, Paniom ze stowarzyszenia „Moja wieś Jagodzin”, siostrom Elżbietankom z Krzeszowa oraz Panu Andrzejowi Czajka z firmy PPHU MAX-POL za przekazanie zniczy, które mogliśmy zapalić naszym poległym.

    Adrian Mamzer - Tomasz Kołton
    Szwadron Skorpion