Józef Karol Nowak urodził się dokładnie 99 lat temu, 3 marca 1920 roku w Bystrej koło Żywca jako najstarszy z ośmiorga dzieci Katarzyny z Caputów i Michała Nowaka. Pochodził z góralskiej rodziny chłopskiej, ojciec dodatkowo był robotnikiem kolejowym. Dzieciństwo spędził w drewnianej chałupie na Grojcu, górze wznoszącej się nad Żywcem. I choć nigdy już nie powrócił na dłużej do swojego matecznika zawsze podkreślał z dumą swoje pochodzenie i przywiązanie do stron rodzinnych. Wartościom wyniesionym z domu rodzinnego takim jak umiłowanie wiary, ojczyzny, szacunek dla człowieka i jego pracy, uczciwość, ukochanie przyrody czy pielęgnowanie ojczystego języka pozostawał wierny przez całe swoje życie.
W 1938 roku uzyskał maturę w Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika w Żywcu jako wyróżniający się uczeń klas o profilu matematyczno-przyrodniczym. Warto pozostać na moment w latach gimnazjalnych Józefa Nowaka. Okres ten kształtuje osobowość u większości młodych ludzi na całe dalsze życie. Bez wątpienia, w pokoleniu „Kolumbów”, do którego należał odcisnął szczególne piętno. Józef Nowak dał się poznać w gimnazjum jako niezwykle utalentowany znawca etnografii i dociekliwy badacz folkloru i obyczajów oraz pasjonat i uczestnik obozów krajoznawczych. Mimo bardzo młodego wieku napisał sztukę teatralno-widowiskową „Wesele góralskie od Żywca” i opublikował wyniki swoich badań w szeregu artykułów bardzo różnorodnych tematycznie z zakresu medycyny ludowej, astronomii, obserwacji zjawisk przyrodniczych itp. Nie przyjął jednak kuszącej propozycji studiowania etnografii na UJ, a rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej - był również utalentowanym matematykiem. Zdecydował się na nie za namową oraz dzięki materialnemu wsparciu dwóch gimnazjalnych profesorów. Jak sam pisze we wspomnieniach: „Zaciągniętego długu wdzięczności nie byłem w stanie spłacić po dzień dzisiejszy. Wszystko pokrzyżowała wojna, okupacja i jej następstwa”… Jednak śledząc dalsze losy Józefa Nowaka trudno nie zauważyć, że wprawdzie nie wobec swoich protektorów, ale wobec społeczeństwa spłacił ów dług z nawiązką. Na Politechnice Lwowskiej zaliczył pierwszy rok studiów na wydziale mechanicznym (oddział elektrotechniczny). Został tam też prezesem tzw. „Bratniaka” koła samopomocy studenckiej.
7 września 1939 roku brał udział w ochotniczej obronie Lwowa w ramach Legii Akademickiej. Po zajęciu Lwowa przez Armię Radziecką, utraciwszy cały swój studencki dobytek wrócił do Żywca. Tam już w grudniu 1939 roku związał się z organizowanym w tym rejonie konspiracyjnym ruchem oporu przeciwko okupacji niemieckiej. Był bliskim współpracownikiem Edwarda Zajączka ps. „Wolf” (zawodowego żołnierza Wojska Polskiego)– znanego na tym terenie działacza Obozu Wielkiej Polski i Stronnictwa Narodowego. Trzeba dodać, że osobę Edwarda Zajączka darzył Józef Nowak niezwykłym szacunkiem. W poświęconej mu książce swojego autorstwa przedstawia go jako niezwykłego patriotę, niezłomnego i odważnego żołnierza, człowieka prawego, którego obrał sobie jako wzór do naśladowania. Józef Nowak działał w Tajnej Organizacji Wojskowej(TOW) i Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) oraz „Ojczyznie” na terenie całego obszaru bielskiego obejmującego kilka powiatów. Miał kontakty jako łącznik z pierwszym sztabem władzy konspiracyjnej na tym obszarze, legitymującym się oparciem o rząd gen. Sikorskiego. Z polecenia Zajączka i ks. St. Słonki utrzymywał kontakty z księżmi mającymi powiązania z działalnością patriotyczną „Ojczyzny”. Poza wymienionymi zadaniami łącznika, głównym zadaniem Józefa Nowaka (pseudonim „Wiesław” i „Zawirski”) było organizowanie pionu młodzieżowego „Ojczyzny” na terenie całego obszaru. Należało do niego prowadzenie kształcenia (tajnego nauczania), organizowanie samokształcenia na poziomie szkoły średniej, prowadzenie informacji o sytuacji politycznej, kolportowanie prasy podziemnej, przygotowanie młodzieży do walki z okupantem, dbanie o moralny i intelektualny rozwój młodzieży, przeciwdziałanie zdradzie narodowej i wyniszczaniu biologicznemu społeczeństwa polskiego. Organizacja młodzieżowa została wcielona do Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), a następnie scalona z Armią Krajową.
28 czerwca 1941 roku Józef Nowak został aresztowany przez Gestapo, w ramach „Akcji Schmelt” (aresztowanie Żydów i Polaków nie zarejestrowanych w Arbeitsamtach) i osadzony w obozach pracy przymusowej. Najpierw przebywał w więzieniu w Sosnowcu, następnie w Klein Mangersdorf (Magnuszowiczki) na Opolszczyźnie, a potem w Rattwitz (Ratowice koło Wrocławia). Od maja 1942 roku przebywał w Oświęcimiu-Monowicach (KL Auschwitz III ) zatrudniony przy rozbudowie Monowitz III oraz w pracy w IG-Farben. Prowadził tam działalność konspiracyjną i należał do wybitnych organizatorów podziemia w okręgu śląskim, o czym zaświadczają współwięźniowie w licznych dokumentach i publikacjach. Odzyskał wolność w 1945 roku.
Powrócił do Żywca i natychmiast zaczął brać udział w uruchamianiu nauki w gimnazjum, w którym został zatrudniony jak nauczyciel matematyki. Pragnął jednak ukończyć przerwane studia i został studentem Politechniki Krakowskiej. Przy Jego wszechstronnych zdolnościach całkiem prawdopodobne były szanse, że zostanie biochemikiem. Gdy padło hasło utworzenia na Ziemiach Zachodnich pierwszej polskiej uczelni – Politechniki Śląskiej w Gliwicach, natychmiast tutaj przyjechał i wraz z kolegami stał się jednym z pierwszych jej studentów i zarazem znaczącym współorganizatorem. Posiadał legitymację studencką z numerem 1. Na tej nowej uczelni chciał wdrażać doświadczenia z Politechniki Lwowskiej. Próbował reaktywować „Bratniaka”, co mu się udało tylko pod postacią uczelnianego Koła Elektryków, którego był prezesem. Podejmował próby odbudowania Sodalicji Mariańskiej i Młodzieży Wielkiej Polski, ale były to już inne czasy. Środowiska studenckie penetrowane były przez UB. Próby wciągnięcia go do pracy w uczelnianych kołach ZWM, OMTUR czy „Wici” nie dały rezultatu. Wychowany w szkołach Romana Dmowskiego i Edwarda Zajączka nie przystawał do nowej rzeczywistości. Mimo celujących wyników w nauce, wysokiej oceny kadry nauczycielskiej (w większości pochodzącej ze Lwowa) i znaczącego prestiżu w środowisku uczelni w dniu 28 maja 1946 roku, po wizycie w Gliwicach Stanisława Mikołajczyka, któremu studenci zgotowali owacyjne przywitanie został aresztowany, tym razem w imieniu władz PRL. W dwóch procesach został skazany za nieujawnienie przynależności do NOW-AK, Młodzieży Wszechpolskiej i SN. Skazany został na 8 lat więzienia. Prokurator zważywszy na Jego duże zdolności organizatorskie i autorytet wśród studentów żądał dla Niego, jako dla osoby szczególnie niebezpiecznej dla porządku prawnego kary śmierci! Przebywał w więzieniu od maja 1946 do marca 1951 roku w Katowicach, we Wronkach i w Krakowie. Podkreślić należy, że więzienie we Wronkach słynęło z bardzo ciężkich, okrutnych warunków, a dodatkową karą, wyjątkowo traumatycznym doświadczeniem było spędzenie ponad dwóch lat w celi odosobnionej, tzw. „pojedynce”. 8 marca 1951 objęty amnestią wyszedł na wolność i osiadł w Gliwicach. Byłemu więźniowi politycznemu niełatwo było znaleźć pracę. Ponieważ w czerwcu 1951 roku ożenił się z poznaną w więzieniu sanitariuszką Stefanią Elsenbahn, skazaną również z powodów politycznych działaczką harcerską i AK, Józef Nowak imał się różnych prac, aby utrzymać rodzinę. Był robotnikiem, ślusarzem, monterem, kreślarzem, technologiem czy szefem produkcji w kilku zakładach: w hucie, w warsztatach, w bazie sprzętu, w przemyśle tworzyw sztucznych, itd.
W latach 1957–1962, po odwilży październikowej, związany był z Politechniką Śląską, z Zakładem Optyki i Mechaniki Precyzyjnej kierowanym przez prof. Edmunda Romera. Doświadczenia tamtego zakładu i jego produkcję przeniósł do ZZG „INCO”. W międzyczasie, pracując i aktywnie uczestnicząc w wychowywaniu czwórki dzieci ukończył zaoczne studia na Politechnice Śląskiej uzyskując tytuł magistra inżyniera technologa budowy maszyn ze specjalnością budowy aparatury pomiarowej. Zakłady INCO podporządkowane były Stowarzyszeniu PAX. Zakład Aparatury Pomiarowej i Automatyki Przemysłowej najpierw powstał w Gliwicach (w 1960 roku), ale z powodu szczupłości miejsca znaleziono dla niego dogodną siedzibę w zabudowaniach po starym młynie w Pyskowicach. Powstały w 1964 roku zakład dawał szansę na miejsca pracy przede wszystkim dla kobiet, które stanowiły trzon jego załogi. Później otwarta została także filia ZZG INCO w Radlinie. Józef Nowak od samego początku był organizatorem tych zakładów, a potem dyrektorem. Okres pyskowicki był nie tylko najważniejszy dla Niego pod względem zawodowym, ale zostawił tu największą część swojego serca, swoich umiejętności i ambicji. Ta nowoczesna, jak na owe czasy, choć niewielka fabryczka, zatrudniająca około 300 osób, w szczególny sposób powiązana była ze środowiskiem lokalnym. Józef Nowak personalnie inicjował rozmaite przedsięwzięcia jak np. wsparcie budowy kościoła na Osiedlu, wsparcie sportu młodzieżowego, Klubu Filmowego „Jaś” czy miejscowych szkół i bibliotek. Nie bez powodu konstrukcja tego zakładu, a nade wszystko niemal rodzinne więzi i chrześcijańskie wartości pielęgnowane w nim były fenomenem nie tylko w tamtych latach siermiężnego socjalizmu, ale budzą podziw i dzisiaj. Zawsze niezwykłe uznanie miał Józef Nowak dla śląskiej gospodarności i śląskiego etosu pracy, co szczególnie podkreśla w swoich wspomnieniach.
W 1971 roku został powołany na stanowisko dyrektora Departamentu Produkcji i Wyposażenia w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Warszawie, gdzie przeniósł się wraz z rodziną. Nadzorował wtedy zakłady doświadczalne i naukowe aparatury pomiarowej w całej Polsce, uczestniczył w wielu międzynarodowych sympozjach i konferencjach naukowych. Równocześnie angażował się we władzach stowarzyszenia PAX. W 1980 roku na kilkanaście miesięcy powrócił do Pyskowic, w związku z tym, że Jego ukochany zakład borykał się z różnymi trudnościami. Były to w życiu społeczno-politycznym naszego kraju czasy trudne, których jak widać los Mu nie oszczędzał. Powstała „Solidarność”, nadszedł stan wojenny. Józef Nowak, dla którego aktywność polityczna była oczywistością, działał odważnie, ale nie koniunkturalnie. Wychowany w duchu wartości chrześcijańskich i narodowych, zawsze w życiu je realizował bez względu na konsekwencje polityczne. U niego zawsze liczył się człowiek. W 1995 roku pyskowickie INCO zostało zlikwidowane, co niezwykle mocno przeżył. Do końca życia żywo interesował się losami swoich dawnych współpracowników, z wieloma utrzymywał kontakty i serdeczne więzi.
Po stanie wojennym powrócił do Warszawy. Zarządzał Fundacją Pomocy Rodzinie, wydawał pismo „Człowiek”. Na emeryturze został współorganizatorem Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Był wieloletnim dyrektorem biura tego stowarzyszenia i sekretarzem zarządu głównego, wiceprzewodniczącym ds. weryfikacji i gromadzenia dokumentacji historycznej. Aktywną działalność w stowarzyszeniu, inspirowaną społeczną potrzebą zadośćuczynienia ofiarom wojny, prowadził do roku 2000, dopóki pozwalały mu na to siły i zdrowie. Trzeba dodać, że to nie jedyne zaangażowanie społeczne Józefa Nowaka - emeryta. Nie tylko kontynuował swoje młodzieńcze zainteresowania wydając kolejne pisane gwarą ważne książki (m.in. „Godki Babki i Dziadka Nieboscyków” , „Boży Rocek”, „Słownik gwary żywieckiej”), pisał wspomnienia (o Edwardzie Zajączku, o Obozach Organizacji Schmelt itp) publikował teksty merytorycznie związane z pracą zawodową, przede wszystkim techniczne, ale również filozoficzne, polityczne czy związane z socjologią rodziny. Bywał i tłumaczem, bowiem dobrze znał język niemiecki. Chętnie, i mimo upływu lat z niegasnącym zapałem, zabierał głos w sprawach politycznych. Fizycznie uczestniczył w spotkaniach wielu ważnych dla niego gremiów, których był członkiem - stowarzyszeń kulturalnych, społecznych czy towarzystw naukowych. Nie potrafił bowiem być bezczynny i takim pozostał niemal do ostatnich dni swojego życia.
Temperament i osobiste zdolności zawsze lokowały go w życiu na kierowniczych i przywódczych stanowiskach, jednak nigdy nie zabiegał o osobiste profity, nagrody i zaszczyty. Była to przede wszystkim, choć brzmi to dziś staromodnie - autentyczna służba drugiemu człowiekowi. Trudno powiedzieć również czy czuł się doceniony za swoje zasługi za działalność w ruchu oporu, czy satysfakcjonowały go odznaczenia kombatanckie i inne, które otrzymał - Krzyż Oświęcimski, Krzyż Armii Krajowej, Srebrny Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, nigdy bowiem nie epatował martyrologią i kombatanctwem, a w Jego wspomnieniach nie można znaleźć ani nienawiści, ani pragnienia zemsty, ani nawet zachęty do podejmowania walki. Przeciwnie, cały wysiłek przekazu w swojej warstwie historycznej skierowany jest na chronienie i przestrzeganie następnych pokoleń, aby nigdy więcej nie miały miejsca równie tragiczne i ponure czasy, oraz przekonanie, czasem trochę utopijne, że tylko właściwe wychowanie w rodzinie, szkole, nieustanne kształcenie i organiczna praca u podstaw ma szansę ocalić Jego - nasze, dzieci i wnuki. Józef Nowak był Kombatantem RP i posiadał stopień podporucznika rezerwy, chociaż nigdy nie walczył z bronią w ręku. Za swoją żołnierską powinność uważał pamięć o współwięźniach, współtowarzyszach walki podziemnej, którzy zginęli, zostali zbici lub zamordowani i nie doczekali się żadnego uznania. To im dedykował większość medali. Również każde podziękowanie, na które zasłużył, traktował jako spłatę owego zaciągniętego przed laty długu wobec swoich nauczycieli.
Wraz z Małżonką po 62 latach szczęśliwego, choć nie bez trosk małżeństwa, wychował pięcioro dzieci, doczekał się siedemnastu wnuków i ośmiu prawnuków. Rodzina była dla Niego największą radością i miłością, a On sam dla niej niezastąpionym i niedoścignionym autorytetem, ludzkim punktem odniesienia i niesamowitym wsparciem. Ostatnie 41 lat, a w zasadzie prawie połowę, długiego, bogatego w doświadczenia i pracowitego życia Józef Nowak spędził w Warszawie. Wydawać by się mogło, że nie było to wymarzone przez Niego miejsce do życia. Z początku trudno było Mu się odnaleźć w stolicy i raził go wielkomiejski blichtr. Często i chętnie uciekał z tego, jak żartował „zesłania” na rodzinny Grojec czy do Pyskowic, gdzie podczas każdego pobytu odwiedzał znane i przyjazne miejsca. Jedyną niezmienną pewność i stabilizację odnajdywał w wierze w Boga - niezachwianej nawet w najtrudniejszych latach życia i we wsparciu Kościoła. Wartości to wspólne przecież i jednakie dla całego chrześcijańskiego świata. Tam w Warszawie, niezwykle ważna stała się dla Niego Wspólnota Neokatechumenalna, z którą był związany przez przeszło trzydzieści lat (jedną trzecią swojego życia). Przynależność do niej nie tylko poszerzyła Jego horyzonty ludowej religijności, do której był przywiązany, ale i zaintrygowała Go owocami misji ewangelizacyjnej w 134 krajach świata, w których Neokatechumenat istnieje. Dzięki wspólnotowej Drodze, Józef Nowak, uchodzący dotąd za człowieka silnego i niepokornego, będący zwykle oparciem dla innych, mógł zrozumieć i przezwyciężyć chwile własnych słabości i tęsknoty za ziemską ojczyzną, stawiać przed sobą pozaziemskie cele.
Jednak nawet z oczywistych względów skrócony i bez rodzinnych odniesień życiorys Józefa Nowaka nie byłby pełny, a nawet byłby nieprawdziwy, gdyby nie zawrzeć w nim Jego najbardziej osobistej uwagi, swoistego przesłania. Pochodzi ono z napisanej w 2002 roku własnoręcznie przez Niego biografii „Curriculum vitae”. „Nie sposób bowiem umysłem ogarnąć planów Boskiego Dzieła Stworzenia i Dzieła Zbawienia. Czyż mogłem i swoje życie przewidzieć, albo zaplanować? Wszystko bowiem, co działo się i dzieje ciągle w moim życiu, nie było skutkiem planów moich rodziców, ani wychowawców, ani moich ambicji i uporczywych dążeń. Wręcz przeciwnie, działo się to na przekór naciskom, różnych protektorów i środowiska. Gdybym był godny tej pokory, do której przywołuje mnie Pan Bóg, mógłbym rzec, tak jak kiedyś wyraził się , niezapomniany, spotkany na drodze życia ks. prof. Włodzimierz Sedlak (…): »Oto Ty Panie, który dałeś mi życie i wiesz co mnie może spotkać, martw się o termin, w którym moje życie doczesne zgaśnie, bo taka będzie Twoja wola, aby je zabrać…«”
Józef Nowak zmarł w 94 roku życia, w Uroczystość Wszystkich Świętych 1 listopada 2013 roku. Jest pochowany na Cmentarzu Czerniakowskim w Warszawie.
Zebrała Maria Nowak-Kowalska Źródła: „Życiorysy na żywiecczyźnie pisane” red. A. Urbaniec, H. Wożniak 2004 r. „Księga Pamiątkowa Liceum w Żywcu” 1959 r., „Wspomnienia lat młodości, nauki i pracy” – Gazeta żywiecka ,Gronie J.K.Nowak „Martyrologium mieszkańców Żywca” J. Klistała 2009 r. „Obozy Organizacji Schmelt” Gronie 2008 r. J.K. Nowak „ Curriculum vitae” 2002 r.- niepublikowane J.K. Nowak Rękopisy, wstępy do książek i inne J.K. Nowak